Prawie 5 razy odległość maratonu, to jest 217 km - tyle liczy sobie najtrudniejszy na świecie maraton Badwater. Biegnie od Doliny Śmierci do góry Mount Witney - najwyższego szczytu na terenie 48 stanów USA. Uczestnikiem tego biegu w 2012 roku był Darek. Niestety, ze względu na skrajne warunki pogodowe, musiał przerwać pogoń za marzeniami, chciał ukończyć bieg pomimo udaru, skrajnego wyczerpania i zblokowanych nóg. Cała ta niezwykła historia jest dostępna pod linkiem: Zwycięzca - The Winner.
9 Maja przed 2 Białostockim Półmaratonem miałem okazje wziąć udział w spotkaniu organizowanym przez klub-społeczność Pędziwiatr Białystok. Wykład zgromadził sporą liczbę słuchaczy. Początkowo mieliśmy okazję obejrzeć film, którego główną postacią jest Darek. Było to wprowadzenie, które wprawiło wszystkich w głębszą refleksję, niewypowiedziany podziw, chwilę zadumy. Obraz ten przedstawił, jak człowiek jest w stanie wznieść się na wyżyny swoich możliwości, jeśli tylko jest zdeterminowany w osiągnięciu zamierzonego celu i wytrwale dąży do jego realizacji. Darek, który następnie dołączył jako główny gość spotkania, oświadczył wszystkim zgromadzonym, że aktualnie prowadzi zbiórkę środków potrzebnych na lipcowy wyjazd, by wziąć udział w tegorocznej edycji Ultramaratonu Badwater 2014.
Pytasz ok, ale on nie zrobił tego, nie udało mu się przebiec w roku 2012, minął półmetek i odpuścił... Czy to nie jest przesada? Porusza jednak to, że Darek dąży do celu dalej i nie ogląda się za przystankiem-niepowodzeniem... Przede wszystkim robi to co lubi w najbardziej ekstremalnych do wyobrażenia warunkach środowiska, wznosząc się ponad wszelkimi ograniczeniami, podziałami.
Opisując dalej historię Darka: biega od 14 lat, codziennie pokonując dystans 28 km z Łap do Białegostoku, aby dotrzeć do pracy (stojącej) o własnych nogach. Kiedy nie ma ochoty robić porządnego treningu przebiega luźne 10-15 km. Tygodniowy kilometraż zamyka w okolicach dwóch setek. Czyli więcej, niż ja robię w miesiąc (!). Przebiegł 34 maratony, jego życiówka na Królewskim dystansie wynosi 3 h 7 minut - robi wrażenie. Brał również udział w 2 Półmaratonie Białostockim. Jest to niebywały przykład żelaznej woli, uporu, wytrwałości i czystej pasji. Czystej pasji pozbawionej technicznych wspomagaczy - Darek nie używa żadnych udogodnień typu pulsometry, porady trenerskie, dietetyczne, suplementacje, programy, czy nawet muzyka w słuchawkach. Miłość do biegania w najczystszej, najprostszej formie, taka jakby była pierwotna, skromna, z którą się po prostu urodził, odkrył ją w sobie z czasem i której naturalnie, codziennie się oddaje. W efekcie wraz z Piotrkiem Kuryło, innym Ultramaratończykiem z naszego regionu, ukończył Spartathlon - bieg z Aten do Sparty liczący 246 km, w czasie którego zdobył górę Olimp - najwyższy szczyt Grecji. Dodając tylko na koniec... takich ludzi powinno pokazywać się w TV, budować autorytet, dawać przykład oświecać i zarażać pasją, zamiast ogłupiających czaso-zapychaczy. I oby takich ludzi pojawiało się więcej, zarażonych pozytywną pasją biegania.. :)
Ja wraz z Darkiem Strychalskim po wciągającym i inspirującym wykładzie. |
Pomóc w akcji można wchodząc na stronę:
http://polakpotrafi.pl/projekt/badwater
Wesprzyj akcję poprzez dotację wedle uznania, pamiętając, że bezinteresownie robiąc coś dobrego innym, stajesz się lepszą wersją siebie..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz