czwartek, 17 lipca 2014
Bieganie vs. Siłownia - Chudy Kogut vs. Zdrowy Byk
Zdrowy kogut to chudy kogut. Zdrowy byk to duży byk. Albo jedno
albo drugie, czy i jedno i drugie? Ale czy siłę można połączyć z
wytrzymałością? Lub inaczej szybkość z siłą? Moim zdaniem do pewnego
stopnia. Zaczynając przygodę z joggingiem zastanawiałem się wiele razy
jak ten sport wpłynie na wypracowaną przez lata masę mięśniową. Za
każdym razem wchodząc na bieżnię ciągle były wątpliwości, a w głowie
dylematy, czy nie szkoda mi tych muskułów wypracowanych przez lata, czy
długo tak pociągnę, robiąc typowy siłowy trening dzielony na wzrost masy
mięśniowej, a jednocześnie realizując treningi biegowe. Poprawiając
czasy, coraz trudniej było zachować masę.
Jednak moim zdaniem, można mieć tą złotą rybkę w dużej szklanej kuli,
która będzie szczęśliwa w swoim środowisku. Inaczej mówiąc, jeśli zależy
Ci na wynikach w danym sporcie, będziesz musiał się do niego przyłożyć,
mając na uwadze, że odbije się to na formie w tym drugim. Coś kosztem
czegoś. Tak jest zawsze, bo w życiu zawsze się wybiera. Jestem zdania,
że złotego środka nie da się osiągnąć, bo to by był koniec ambicji,
marzeń i innych pragnień. Mogę osiągać to co dla mnie ważne, tak żebym
czuł się najlepiej. Dla mnie teraz ważne jest aby wyniki w bieganiu, na
które się nastawiam, nie przysłoniły totalnie tych siłowych. Staram się
zachować równowagę mięśniową, wykonując treningi funkcjonalne czy
obwodowe. Gdybym nastawiał się wyłącznie na siłownie byłby to pewnie
trening dzielony/siłowy z wolnymi ciężarami, a bieganie byłoby tylko
uzupełnieniem. Teraz podjąłem decyzje, że jest na odwrót. Pozostało mi
kilka lat, w których mogę poprawiać swoją wydolność zbliżając się do
określonej granicy - priorytetem jest dla mnie bieganie - wg. różnych
źródeł naukowych wydolność można poprawiać najefektywniej do 30-33 roku
życia. Masę mięśniową mogę nadrobić w każdym czasie. Nie startuję w
zawodach kulturystycznych, nie startuję w zawodach crossfitowych. Nie
biorę udziału w strongmanach. Kiedyś byłem umięśniony, teraz jestem
wyrzeźbiony. Ale coś z tych mięśni zostało, w końcu walka z żelastwem
gdzieś we krwi płynie dalej i ciągnie mnie na siłownie. Uważam, że facet
powinien dać radę przenieść kobietę przez próg i nie złapać zadyszki. A
zdrowy byk to taki który ma w sobie coś z chudego koguta, a chudy kogut
ze zdrowego byka. Popadanie w skrajności moim zdaniem nigdy nie
wychodzi na dobre. Chyba że ktoś lubi mieszkać jednocześnie na kole
podbiegunowym i w Afryce. Ja jestem w klimacie umiarkowanym i tu jest
najlepiej :) Jednocześnie szanuję tych którzy wybrali inaczej, bo jest
to ich wybór. A Ty gdzie siebie odnajdujesz?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz