Była historia o pasterzu owiec, który przebiegł ultramaraton. Pisałem też o spotkaniu z Darkiem Strychalskim, który już po wpisie ukończył UltraMaraton Badwater 2014.
Tym razem jednak będzie z nieco innej beczki. Wiesz, ile to jest z Europy do Stanów Zjednoczonych - z jednej strony 6 h różnicy w strefie czasowej, kilkanaście godzin lotu samolotem, lub też niezliczone mile morskie. Nie jestem specjalistą od żeglugi (choć patent starszego sternika motorowodnego posiadam), to nie mogę wyjść z podziwu, którego dokonał Polak, a o którym moim zdaniem mało się mówi. Aleksander Doba dokonał coś czego wielu nie było by w stanie sobie wyobrazić w najbardziej szalonych wizjach ludzkich możliwości. Nie będę tu porównywał Ultra Maratonów, bo to jest wyczyn z innej kategorii, ale jak każdy z prawdziwie ekstremalnych godny uwagi - przepłynięcie kajakiem Oceanu!
Gdy pewnego ranka przeglądałem wiadomości w jednym z portali informacyjnych przetarłem oczy ze zdumienia, gdy ujrzałem jak Pan w podeszłym wieku robi coś o czym miliony ludzi mogą jedynie skwitować hasłami 'czapki z głów i szacunek'. Używając siły własnych ramion, mierzył się z falami, zdany na siebie, los nieobliczalnych sił przyrody, walkę ze swoimi słabościami, czy wytrzymałość pokładu. I mimo, że jego kajak został do tego celu specjalnie przygotowany na zlecenie, a do całego projektu podjął należyte przygotowania aby zminimalizować ryzyko niepowodzenia, jest godne uwagi, ale co jest równie godne. Dookoła niego tygodniami i miesiącami nie było żywej duszy.
Jestem w szoku... jaką trzeba mieć wytrzymałość fizyczną i psychiczną, będąc zdanym wyłącznie na siebie, w obliczu przetrwania. Dowodzi to dla mnie tylko jednego - gdy chcesz przetrwać - liczysz na siebie - inni mogą Cię jedynie wspierać, jednak tylko od Ciebie zależy czy to co robisz będzie miało sens i od Ciebie zależy czy dotrzesz do celu, przesuniesz granicę, która wydawała się odległą galaktyką, a żadna kosmiczna technologia nie dawała przepustki jej osiągnięcia. Może to być Połówka, Ultra Bieg, IronMan Triathlon, czy jak w tym przykładzie, przeprawa kajakiem na granicy szaleństwa...
...Jednak co jest szaleństwem? To, że ktoś stawia się na granicy i kresu swoich sił, czy to, że ktoś ujarzmia swój potencjał w okowach wymówek pt. 'zacznę od jutra'? -na to pytanie odpowiedz sobie sam, jeśli chcesz odpuścić sobie kolejny trening... :)
PS. Jako ciekawostkę dodam, że Pan Aleksander dokonał tego dwukrotnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz