sobota, 4 kwietnia 2015

Kosmiczne buty do biegania - wehikuł do życiówek czy tani chwyt marketingowy?

  Elastan, Poliester, Uzbekistan - egzotyczne słowa niosące tajemniczość i egzotykę. Taką egzotykę coraz częściej mamy na własnych stopach tuląc powierzchnię kilkudziesięciu tysięcy receptorów, które się na nich znajdują. Tulimy w formie skarpetek i butów, które bezpośrednio łapią kontakt z powierzchnią ziemi czy asfaltu dzięki czemu możemy się przemieszczać. Kiedyś jedynym systemem była goła stopa ew. z owiniętym rzemieniem kawałkiem sandała. Na tym opiera się bieganie naturalne, czyli nasze ciało jest tak zbalansowane, że z natury już potrafimy przekładać energię w dynamikę i poruszanie się bez pomocy żadnych hiper technologicznych środków? Czy na pewno? Kontynuując ostatni wpis i poruszony w nim wątek 'Urodzonych Biegaczy' przyjrzę się temu dokładniej.

autor: Jacek Fedorowicz
   Lunarlon, FaasFoam, RevEnergy, Glide Boost, FreshFoam, DynamicSupport. Nie są to przydomki statków kosmicznych rodem z serii Startreka, ani robocze nazwy systemów operacyjnych. Wymieniłem pierwsze lepsze przychodzące do głowy systemy amortyzacji, ich mieszanki, czy ulepszenia tych systemów. Czy dzisiaj biegacz jest się w stanie bez tego obejść? Nie raz widzę w momentach koncentracji na starcie gdy spojrzę pod nogi, że średnio jeden na dwudziestu, trzydziestu zawodników biega w obuwiu płaskim w stylu halówki za 20 zł. I tak z ciekawości z jednym z nich zagaiłem rozmowę na mecie: -nie bolą Cie nogi w tak cienkiej podeszwie? -przyzwyczaiłem się tak biegać odkąd już pamiętam. I pytanie czy jesteśmy uzależnienie od systemów, czy poszliśmy w tą stronę bo tak jest wygodniej, mamy poczucie że zbudujemy formę szybciej, a zwiększona elastyczność pianki w stosunku do konkurencji o 1% da nam minutę przewagi na mecie? Zwłaszcza jeśli biegamy amatorsko? Jaki jest w tym cel?

Prototyp startówek z ostatnich XVII Kenijskich targów biegowych EXPO w Nairobi: HyperPersonalRecordBoost IV
  Producenci butów co roku wypuszczają nowe modele, zazwyczaj wczesną wiosną. Flagowe buty wspierane są oczywiście kampanią, którą wspierają autorytety, które wspierają rekordy i wyniki. I jak tu im nie wierzyć? Z drugiej strony jak nie wierzyć, skoro najlepsi mówią, że to są najlepsze buty? Jedyne w swoim rodzaju. I jak tu nie zainwestować kilku stówek, jeśli biega w nich sam Mo Farah czy Usain Bolt? Przecież poczujesz się jak król. Przekonujesz się do nich i Ty, ale jeśli trend jest taki, że co roku wychodzą nowe buty, to dlaczego nie kupić dwóch albo nawet trzech par? Dlaczego więc producenci wypuszczają nowe? Dlaczego nie, skoro można przymusić kupujących aby kupili koniecznie ten model w większej ilości, bo następny może nie być tak udany. Więc warto zachomikować na półce tajną broń do bicia życiówek. Nie oceniam, ani nic nie narzucam tylko zachęcam aby w kwestii wyboru butów myśleć po swojemu, nie sugerując się zawsze ślepo kosmicznymi reklamami.

W tym tunelu jest światło!
  W tym celu:
-warto poczekać na obniżkę cen, zazwyczaj jesienią, na początku zimy, zwykle takie promocje poprzedzają wejście nowszych modeli
-przymierzyć i przetestować buty na bieżni (w sklepach specjalistycznych np. Intersport), nawet te obuwie z Lidla czy Decathlonu mieszczące się w budżecie kilkudziesięciu złotych może okazać się lepsze od niejednego kosmicznego buta z hiperwentylacją lewej strony pięty renomowanych firm
-popracować nad własną techniką biegu, formą i nie uzależniać się zbyt mocno od tego jakie buty będą na stopie
-uważać na pozorne obniżki, chciwych sprzedawców, którzy nie raz  podają kwotę pierwotną na poziomie 699 zł, z następującą przeceną na magiczne 399 zł, kiedy dla porównania w innym sklepie możemy znaleźć np. za 299 zł ten sam model w cenie regularnej


   Jak z tym jest u mnie? Jestem maniakiem designu i kupuję zwykle te które mi się po prostu podobają, jednak nie za 'wszelką cenę', mają dobrze leżeć na nogach. Osobiście uważam że marka z silną tradycją sportową jest wiarygodniejsza, solidniejsza, a co za tym idzie jej produkt będzie bezpieczniejszy i gruntowniej przetestowany w stosunku do podeszwy w stylu 'no name' dlatego zazwyczaj wolę zainwestować więcej funduszy w buty z wyższej półki. Osobiście biegam w butach z amortyzacją ze względu na swoją wagę (90 kg). Miałem ostatnio okazję przetruchtać 30 minut w drodze powrotnej do domu w zwykłych butach, nie marnując czasu czekania na autobus. Wątpliwa to była przyjemność.
   Odnosząc się do kwestii biegania naturalnego. W książce 'Urodzeni biegacze' autor poszukiwał odpowiedzi na dręczące go pytanie źródła jego kontuzji, mimo zmiany butów na te z coraz nowszymi technologiami. Lekiem miało być przestawienie się na bieganie ze śródstopia, tak jak biega plemię Tarahumara. W odpowiedzi na tą książkę wzrosła produkcja butów do biegania naturalnego. Producenci trzymają więc rękę na pulsie. Jednak tutaj jednoznacznej odpowiedzi nie ma, która technika biegu będzie lepsza. Warto podejść do tego samemu, metodą prób i błędów aby wypracować nawyk biegania w najbardziej optymalnej technice. Czy tego naturalnego, w płaskich butach, czy biegania z pięty z amortyzacją. Uważam, że nie wszyscy jednakowo jesteśmy przystosowani do jednej określonej techniki i jak u jednego bieganie z pięty nie stanowi problemu, u drugiego bieganie ze śródstopia może sprawiać ból głowy w poszukiwaniu przyczyn kontuzji.


  Korzystając z okazji nadchodzących Świąt życzę więc samych właściwych wyborów i uważnego stawiania kroków przy zakupie nowych butów, aby najlepszą drogą wyboru był system, naszej logiki ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz