Ja należę do tej grupy, bo... bieganie mimo że w pierwszych miesiącach daje w kość, a konkretnie w mięśnie i zakwasy, to z czasem sprawia, że nasze życie wchodzi na nieco inny poziom. Poziom podwyższonej aktywności życiowej.
Nie mam pojęcia na ile to kwestia naszej osobowości, a na ile tego, że cała gospodarka organizmu szaleje w magiczny sposób, stawiając naszą koncentrację, wenę, kreatywność, poczucie wielu emocji i humoru na nieznany dotąd poziom.
Taki stan rzeczy być może doświadczyliście, lub doświadczacie. Ja porównam to do książki pt. 'Urodzeni Biegacze'. Autor, zapuścił się w dzikie tereny Wielkiego Kanionu, niedostępne dla ludzkości. Zamieszkane przez dzikie plemię 'Tarahumara' - biegających Meksykanów, którzy przez odcisk historii unikają cywilizacji. Tym odciskiem byli Indianie, łowcy skalpów, ścigających członków owego plemienia. Ci, aby uniknąć śmierci z rąk złoczyńców ukrywają się w najbardziej dzikich, niedostępnych rejonach Kanionu. Ich życie polega na wymianie barterowej - dobro za dobro w przenośni i dosłownie, usługa za usługę, dobry uczynek za dobry uczynek, a agresja jest wyładowywana w biegu i grze, która polega na odbijaniu piłkokopodobnej zabawki pośród ścieżek rozpościerających się urwiskami wąwozów o miedzianym kolorze. Zasady panujące tu wykraczają po za cywilizację. Nie ma tutaj zbrodni, zła, gorszych, ani lepszych. Wszyscy i każdy z osobna traktuje się wzajemnie z szacunkiem.
Ultramaratończyk Scott Jurek oraz Luis Escobar, członek plemienia, w okolicach Wielkiego Kanionu. |
Warto sięgnąć do historii. Zanim pojawił się Homo Sapiens, na ziemi rządził Neandertalczyk.Ten był silny, dość wolny, bardzo inteligentny, rzekomo przewyższał swojego następcę niemal w każdym względzie. Jednak nie do końca. Neandertalczycy żywili się głównie mięsem mamuta, oraz innych zwierząt, które wpadały w ich zasadzki. Kontynenty ziemi były niemal pokryte w całości terenami leśnymi, więc bez problemu można było zorganizować zasadzki, aby usidłać ofiarę. Jednak... z czasem nastąpił przewrot, klimat zdecydowanie się ocieplił, tereny leśne zaczęły zanikać... I co ten biedny Neandertalczyk miał zrobić, aby zjeść, aby coś upolować... został zagoniony w kozi róg. Mamuty wyginęły ze względu na surowość klimatu a zaraz z nimi Neandertalczycy, którzy mimo dobrze rozwiniętej inteligencji nie byli w stanie przetrwać. Na ich miejsce pojawił się homo sapiens. Współczesny człowiek, który w celu przetrwania potrafił przemierzać rozległe tereny. Co więcej średnio dziennie pokonywał 12 km pozostając w świetnej kondycji, zdrowiu i dbając jednocześnie o pożywienie dla czekającej na kolację w grocie rodziny. Człowiek różnił się od neandertalczyka tym, że potrafił gonić te zwierzę, a nie zapędzać je strategicznie w zasadzkę, choć to też pojawiło się z czasem. Gdy taka antylopa uciekała, musiała w pewnym momencie się zatrzymać. Jej prymitywne w porównaniu do człowieka mechanizmy termoregulacji i futro zrobiłyby rosół z jej wnętrzności, a zamiast mózgu pozostałby whiskas.
Homo sapiens rozwijał więc swoją zdolność biegową, łącząc ją w sztafetę - gdy jeden członek plemienia nie mógł biec już za swym lunchem, na trasę wkraczał drugi, w ten sposób po kilkunastu kilometrach podgrzewał w biegu swój posiłek. Człowiek posiadający niezwykłe mechanizmy adaptacji (z wyjątkiem bólu do którego nie możemy się przystosować) rozwinął na tyle wolę przetrwania iż sztuka biegania pozostała w nas po dziś dzień.
Rzeczy niezwykłe, którymi określa się ludzi kończących Maratony czy biegi Ultra były tradycją zamierzchłych czasów i odległych przodków. Teraz mamy ładne systemy, design i gadżety, no nie ganiamy też za zwierzyną. Jednak ta niezwykła zdolność odkrywania tego co nieodkryte jest w nas zaszczepiona przez dziesiątki lat ewolucji człowieka. Jest to jeden z warunków pozostawania w dobrym zdrowiu, kwestia natury i uwarunkowań - tego do czego jesteśmy stworzeni.
Współcześnie nie po to aby przetrwać w dziczy, ale po to aby przetrwać w życiu, wytrwale i przesuwając granice własnych możliwości - które są nieograniczone!!! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz