W trakcie podróży widziałem wiele i nie chodzi tutaj o krajobrazy za oknem. Mieszanka podróżnych - od azjatów, kobiet z wózkami, myśliwych psami, przez rowerzystów, białorusinów-turystów, kończąc na mobilnym sprzedawcy 'piwo jasne, piwo jasne' + ja biegacz-odkrywca. Taka oto Świąteczna Śmietanka Towarzyska. A mówi się, że to w centrach handlowych panuje gorączka i totalne zamieszanie... :)
Nie byłbym sobą, gdybym nie złapał chowającego się słońca...w pobliżu kwatery. |
Melduję się do hostelu. Tym razem pokój dzielę z dwoma osobami - piwoszem-obieżyświatem Carlosem, Peruwiańczykiem z Niemiec i Pawłem - ławnikiem w sprawach rozwodowych z Warszawy. Czyli mieszanka różnych wymiarów co dla mnie jest już normą :) A że ludzie to byli kontaktowi, szybko zaczęliśmy dyskutować na wszelkie przychodzące do głowy tematy. Nagle zapaliło się światełko - gastro time. Wypadło na bary z zapiekankami na Rynku Nowym, okoliczne knajpy porezerwowane/obiady zamknięte. W każdej budzie do wyboru ponad 40 (!) wariantów. Brałbym wszystkie. Dawno nie jadłem tak na bogato przyrządzonej, lekkiej zapiekanki. I w zasadzie słusznie, trzymając tego dnia dietetyczny fason. Nawrotka do lokum, krótka drzemka, następnie kierunek -> miejsce startu.
Start przy Hotelu Forum, rozświetlona Wisła w tle. |
Stoję już na starcie między 'oświeconymi', wszyscy bez wyjątku mieli na sobie element świecący - uwagę najbardziej przykuł jednak zawodnik przebrany za balon, coś jak ten widokowy nie opodal leżący przy brzegu Wisły. Jak dla mnie faworyt do wygrania klasyfikacji na najbardziej odjechany strój. Był jeszcze Mikołaj w choinkowych światełkach czy rozświetleni Krzyżacy. Zaintrygowanie to przełamał głos spikera, rozwijający zapowiedź: kto biega wiosną ten biegać lubi, kto latem: lub i jest wytrwały, kto jesienią ten: jest wytrwały i ma zapał, zimą zaś - jest człowiekiem z charakterem (pisze te słowa z pamięci, pewnie coś przekręciłem :). Tym uroczystym wstępem po wystrzale JEDZIEMY!
Świetlna gąsienica - biegacze jej kręgosłupem. |
Ja na drugim planie, gonię po Puchar :) |
Nieoczekiwanie dościga mnie 'IronBody'. Wtedy stwierdziłem: jestem maszynistą tego pociągu i nie mam zamiaru wypadać z toru na ostatniej prostej! Zbieram rezerwy sił, przed tym rzucając pytanie:' a Ty na ile lecisz? -Nie mam pojęcia'. Wystarczyło to, żebym wystrzelił jak z procy.
Ostatnia prosta + podbieg z zakrętem pod górkę i jesteśmy w domu. Wyprzedzam jeszcze kilku zawodników. Pozostało kilkaset metrów... których przemierzanie trwało jak cała wieczność. Jednak nigdy jeszcze nie byłem tak zdeterminowany, przepełniony sportową złością i pewien - utrzymam swoją pozycję do samego końca. Przed Metą jeszcze trzymam jak się da ostatkiem sił tempo I JESTEM! 40:19 min. Jestem uradowany, na szyi wije się już medal, chyba najładniejszy w dotychczasowej kolekcji. Odnalazłem się z Patrykiem, z którym ładnie kręciliśmy równe tempo, wspólna piona i gratulacje.
Sprawdzam sms z wynikami: Kat. Open 29/605, M3-2 Jest PIĘKNIE :) W kocach termicznych, kierujemy się na depozyty i po piwko (w pakiecie). Czekając na dekorację wspólna wymiana biegowych doświadczeń i po chwili dekoracje na lodowisku!
II Miejsce, w ręku wybiegany Puchar i Dyplom. |
Wyczytany dumnie wkraczam na podium. Otrzymuję puchar + dyplom. Gratuluję zwycięzcy dopytując o wynik - 38:32, 15 lat biegowego stażu. Miałem chrapkę na zwycięstwo w swojej wadze, lecz wiem, że urwanie jeszcze prawie 2 minut to jak dla mnie poziom nieosiągalny na ten moment.
Zgadnijcie, co przyciągnęło uwagę? ;) |
Dałem z siebie tytułowe 200 %... Był to dla mnie najbardziej wymagający bieg do tej pory. Nie czułem takiej intensywności w żadnym w dotychczasowych startów. Motywację jednak miałem wyższej wagi - i co chciałem - osiągnąłem - wróciłem z nad Krakowskiej Wisły z wyróżnieniem, pucharem którego zdobycie w biegach, było moim małym marzeniem.
Do usłyszenia!
Jeszcze garść obrazków na koniec:
Zwycięzca najładniejszej iluminacji (tak, to ten bez kijków). |
Człowiek - świetlik. |
Foto z serii byłem tu: 'Rynek Główny', na 10 minut przed pociągiem i gonitwą na dworzec. |
Kilka powodów do dumy... |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz