Wyjazd nieco się opóźnia z uwagi na legitymowanie przez policję kilku osób jadących na marsz niepodległości. Spotykam kolegę Maćka - trenera personalnego i tak trasa szybko i przyjemnie mija w rozmowie gdzie poruszamy wszystkie ważne tematy w obliczu świata i Polski. Konwersację przerywały ustawione co 40 km patrole niebieskich misiów. W dodatku trasa była pusta jakby znajdowała się gdzieś na pustkowiach przecinanych bieżnikami Hard Trucków. Co sprawiało, że momentami czułem się jakbym jechał w samo serce miasta okupowanego przez zewnętrzne siły zbrojne.
Gdy moja stopa stanęła na placu przy Pałacu Kultury, a oko rozbiegło się po flagach powiewających na okolicznych budynkach otulonych pochmurną atmosferą dnia miałem wrażenie jakbym przeniósł się do innego świata. Skierowałem się w stronę Al. Jana Pawła. Jednak miałem do pokonania 5 km, więc postanowiłem część trasy pokonać tramwajem. Dokładnie to 2 przystanki... i pozostałe cztery kilosy to było biegowe ubijanie asfaltu w drodze do Biura Zawodów. Które dla mojego numeru startowego (numery od 8 do 15 tys.) mieściło się w galerii Arkadia. Po drodze dosłownie wszedłem w zalew złożony z setek biegaczy. Chwilę stoimy na światłach, ale ktoś urwał się z tego stopu i w tym momencie mundurowi kierujący ruchem mogli schować swoje kompetencje do kieszeni, sygnalizację świetlną uznać za kwiatek do kożucha, a pasy na jezdni płatkami kwiatka. Zmysł biegacza był ponad tym wszystkim. Umysły nastawione jednokierunkowo, którym przyświeca jeden cel - Biuro Zawodów - START.
W galerii poszukuję miejsca depozytów. Przepytałem kilkanaście osób. Nikt nie wie co dzieje się. Najpierw skierowali mnie na parking, a były 3 poziomy, znalazłem się na najniższym i tam, pytając o kierunek złożenia swojego ekwipunku spotkałem się z reakcjami jak te na wjazd rosyjskich ciężarówek z pomocą humanitarną na terytorium Doniecka.
W końcu trafiam tam gdzie trzeba. I pozostało się tylko rozgrzać, przygotować mięśnie na 45 minut wysiłku - taki trener zalecał mi ze względu na odnowioną kontuzję. Miałem się nie ścigać nie żyłować, nie sapać jak transsyberyjski parowiec po górkę na Uralu. Biec dla frajdy i zabawy. Po rozgrzewce wtapiam się w tłum tych, których celem jest podniesienie tętna równo o godzinie 11:11. Szukam swojej strefy startowej. Ten bieg jest pierwszym w Polsce, gdzie zakładane czasy są określone i pogrupowane, tak by nie wprowadzać chaosu i hamowania jednych przez drugich.
Docelowo miałem się znaleźć w grupie poniżej 40 minut. Nawrót kontuzji pokrzyżował jednak plany, wypatruję więc zająca z balonikiem pow. 40 min i II strefy. Tu spotkałem Elizę z Białostockiej Sekty Biegaczy, zadeklarowała atak na 43 minuty. Uzgodniliśmy - biegniemy razem. Każda strefa czasowa i biegacze w niej umieszczeni czekali na wywołanie do podejścia do startu, każda grupa z osobnej alejki - przy skrzyżowaniu ulic Stawki i alei Jana Pawła II, podchodząc w strefę startu marszem. Był to ciekawy i dość nietypowy widok, coś w stylu pokojowo nastawionych demonstrantów zdrowego stylu życia:)
Wywołani do startu maszerujemy, co spotkało się z dużym entuzjazmem ze strony spikera 'kilkaset biegaczy ze strefy na 40 minut, idą równo jak dobrze wyszkoleni żołnierze, krok za krokiem'.
Jestem już z Elizą przed linią startową, zataranowaną przez drużynę futbolistów, tak aby żadnemu biegaczowi nie przyszło do głowy zrobić falstartu. Jedną stronę tworzą biegacze w bieli, drugą - w czerwieni, co sprytnie podpowiada ułożenie Polskiej flagi.
Marszałek Piłsudski też tam był! |
Za nami już 3 kilometry biegu, wtedy słyszę dźwięk wózka. Obok mnie pojawił się gość biegnący z wózkiem dziecięcym - przybiłem mu pionę i wtedy przywitał nas spory podbieg na wiadukt. Tutaj z obu stron widać wyższe budynki, siedziby firm, 100 % klimat aglomeracji. Przywykłem do nieco innych widoków, startując w mniejszych biegach, czy na Mazurach. Miało to jednak swój urok, było inne i dzięki temu mogłem spojrzeć na ten bieg z innej strony - wielka impreza (najliczniejsza w Polsce) jakiej do tej pory nie doświadczyłem.
Pod górkę na pazurkach. |
Chwilę zanim podążają coraz większe grupki. Podziałało to na mnie jak zimny prysznic i chcąc nie chcąc - podkręciłem swoje tempo. Początkowo mój zegarek wariował - nie mogłem złapać dokładnego dystansu i tempa (wskazywało 1:30 min/km). Kilku biegaczy miało podobnie, być może za duża ilość nadajników i konkurencyjność firm skłóciła pomiary :)
Jestem na półmetku, nawrotka, nie czuję zmęczenia. Na zegarku mam 21 min i 10 s. Biegnie mi się dość dziwnie, bez zacięcia i skupienia znanego z Białystok Biega. Znany mi proces wyprzedzania uaktywnia się, kolejni zawodnicy zostają za moimi plecami. Po półmetku zwykle czuję się zrelaksowany i łapię drugi oddech tak jest też teraz, druga piątka i... jesteśmy na końcu tęczy :)
Na chwilę zdejmuję słuchawki z muzyką, słyszę zewsząd GO GO GO! Jedziesz! Dajesz! Nie przestajesz! Donośny doping z każdej strony niczym nagłośnienie w kinie domowym.
Doganiam Elizę, kontynuując łańcuszek dopingowania, motywuję ją do większej walki. Wbiegając powrotnie na wiadukt mijamy trenera Pawła od tego momentu podkręcając tempo z każdym krokiem. Czuję że mam sporo rezerwy, ale staram się walczyć i nie iść do przodu. Paradoksalnie kosztuje mnie to sporo sił. Osiem kilometrów za nami. A nad nami helikopter transmisyjny, śledzący biało-czerwoną falę biegaczy. Ciśnienie na ciśniecie daje o sobie znać i walczę nie z tym, żeby szybciej biec, a żeby biec dalej równo. Odwracam od tego uwagę dopingując dalej Elizę... I ostatni kilometr mówię do niej: Ciśniesz, ciśniesz! To tylko ostatnie 4 minuty!
W przerwie na reklamę relacji przedstawiam ręcznego rowerzystę :P |
Szybko pędzę do depozytów aby uniknąć tłoku i wrócić na busa powrotnego...
Odbieram sms z wynikiem: Czas: 42:27 min. Miejsce Open: 916/12295 M-25-153 - nie tak źle jak na akcent treningowy :)
Medal w kształcie mapy Polski po odzyskaniu Niepodległości. |
Pamiątkowy screenshot pod Pałacem Kultury |
I krótko podsumowując:
+ pakiet startowy na bogato - koszulka, puzzle, projekt medalu
+ organizacja - mimo ogromu ludzi na medal
+ pomysł z formacją flagi
+ wyjątkowy klimat
- trasa - mogła być bardziej urozmaicona
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz